niedziela, 14 grudnia 2014

02

Perspektywa Kat

Debile. Wszędzie debile. Czy tacy ludzie muszą mnie otaczać?! Nie widzieli nigdy człowieka, że się taki gapią?! I jeszcze ten chłopak, który się do mnie uwodzicielsko uśmiechał... Sory memory, ale nie polecę więcej na taki uśmiech. Otwarłam te wielkie drzwi do piekła i weszłam na korytarz. Oczywiście tu też wszyscy się na mnie gapili. Zaczęłam szukać mojej szafki i wtedy podbiegł do mnie jakiś koleś.
-Witaj ślicznotko! Jestem Carlos! Pomóc ci znaleźć gabinet dyrki?- Po przyjrzeniu mu się stwierdziłam, że on stał koło tego pacana co się do mnie uśmiechał.
-Nie dzięki, sama sobie poradzę.- Posłałam mu fałszywy uśmiech i poszłam w stronę sekretariatu, który był po naprzeciw. Gdy zapukałam, rozległ się dzwonek oznaczający rozpoczęcie lekcji. Wisiało mi to, bo i tak dyra mnie zaprowadzi do klasy. Weszłam do gabinetu i patrze a tam babka po 30 siedzi na fotelu i coś tam pisze.
-Cześć.- Podniosła na mnie wzrok.- Jestem Katniss Charms. Miałam się tu zgłosić.
-A tak! Nowa uczennica. Helen Wood, dyrektorka tego liceum. Witaj w naszej szkole. Mam nadzieję, że będzie ci się tu podobać.- Powiedziałam przyjaźnie i z uśmiechem. Mam nadzieję, że będzie taka zawsze, wtedy nawet mogłabym ją polubić.- Będziesz chodzić do 2b. Tutaj masz swój identyfikator, jeśli nie będziesz go miała ze sobą nie zostaniesz wpuszczona do szkoły.- Podała mi żółty identyfikator z moim imieniem i nazwiskiem, na niebieskiej smyczy. Założyłam go na szyję- Możemy iść do twojej klasy?
-Tak.- Przepuściłam mnie w drzwiach i poszliśmy do końca korytarza, później schodami do góry, kawałek w prawo i stanęłyśmy przed drzwiami do klasy. Helen zapukała i weszła. Stała tak, że blokowała mi widok na klasę.
-Dzień dobry! Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyprowadziłam nową uczennicę.- Po klasie rozniósł się szmer, a dyrka przesunęła się z przejścia i mogłam wejść. Weszłam do klasy i czułam na sobie spojrzenia wszystkich.- Przyjmijcie Katniss ciepło i pokarzcie jej szkołę. Will może ty w ramach zadość uczynienia się tym zajmiesz?
-Dlaczego on?! Przecież to nagroda!- Zawołał, Carlos. Tak, chodzi ze mną do klasy... Masakra. Helen wysłała mu srogie spojrzenie, a on pod jego wpływem ucichł. Natomiast wstał wysoki brunet, który też wtedy na parkingu z nimi stał.
-Bardzo chętnie to zrobię.- Uśmiechnął się do mnie i usiadł. Bez żadnego słowa ruszyłam do ostatniej ławki. W drodze zatrzymał mnie głos nauczyciela matmy. Stary piernik z niego, jak on może jeszcze uczyć?!
-Katniss co ty robisz?
-A co, nie widzisz? Idę usiąść,nie będę stała na środku klasy jak idiotka.- Powiedziałam spokojnie, nawet się nie obracając.- A poza ty jestem Kat, a nie Katniss!- Po klasie rozniósł się kolejny szer, ale tym razem zaskoczenia. Dyrka wyszła już z klasy mówiąc, że musi jeszcze coś załatwić i że damy sobie radę. Usiadłam w ostatniej ławce, która na moje szczęście była pusta, a stary cap się odezwał:
- Matka cię szacunku do starszych nie nauczyła?! Jestem pan Simon! I odnoś się do mnie z szacunkiem, Katniss.- Podniósł lekko głos i dał nacisk na moje imię. O nie, tak się bawić nie będziemy.
-Posłuchaj mnie bo nie będę się więcej powtarzać! Będę mówiła do ciebie jaki mi się podoba i nic nie zmusi mnie, żeby zwracała się do ciebie panie Simonie. No chyba, że wolisz żebym mówiła do ciebie panie stary capie. I jak już mówiłam jestem Kat!- Nadal byłam spokojna, a cała klasa się zaczęła śmiać. Przede mną siedział Will, odwrócił się do mnie i powiedział:
-Jestem Will. Mam cię później oprowadzić...- Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mu przerwałam:
-Nie musisz, dam sobie radę.- Naprawdę starałam się być dla niego miła. Nie wiem czemu, ale go polubiłam.
-Chętnie to zrobię. A poza tym wydajesz się fajna!- Uśmiechnęłam się lekko i zapytałam:
-Będziesz mi prawił komplementy, żeby się zgodziła?
-Może.
od lewej: Vicki, Sophie, Amanda.
-Powiedzieć ci coś w sekrecie?- Pokiwał rozbawiony głową.- Ty też wydajesz się być fajny.- Jego uśmiech się poszerzył, ale nic więcej nie powiedział. Po krótkiej chwili przeniósł się do mojej ławki i przez całą lekcję gadaliśmy. Gdy rozległ się upragniony dzwonek, pierwsi wyszliśmy z klasy. Przerwa była 10 minutowa i brunet powiedział, że pokaże mi najważniejsze miejsca w szkole.  Gdy byliśmy koło sklepiku podeszły do nas trzy plastiki:
-Will, nie zadawaj się z tą suką. Ona nie jest ciebie warta!- Powiedziała brunetka swoim piskliwym głosikiem. We mnie coś zawrzało. Nikt nie będzie mnie obrażał. Popatrzyłam na chłopaka obok mnie, który nerwowo drapał się po karku. Widać było, że nie odpowiadało mu towarzystwo plastików.
-Zważaj na słowa panienko.- Powiedziałam spokojnie. Ona popatrzyła na mnie z kpiną i zapytał:
-Czy ona się do mnie odezwała?- Zwróciła się do stojących za nią 2 koleżanek.
-Najwyraźniej Soph.- Powiedziała z kpiną blondynka. Ta jakaś "Soph" podeszła do mnie i powiedział:
-Zostaw Willa w spokoju. On jest mój. Nie masz u niego szans!- Popatrzyłam rozbawiona na bruneta, a on wyglądał jakby zobaczył ufo.
-Wiesz, on raczej nie jest tobą zainteresowany. Zresztą kto by się interesował takim plastikiem ja ty? Mam większy poziom IQ niż ty i te twoje koleżaneczki razem wzięte. Więc się odwal, bo mój czas jest zbyt cenny, żebym marnowała go z tobą.
-Jak możesz tak mówić?!
-Mogę mówić co mi się żywnie podoba. Wolny kraj. A teraz koniec naszej rozmowy, bo uwierz wolę spędzać czas z kimś kto ma mózg większy niż orzeszek. Żegnam.-Will  zaczął się śmiać i przybił mi piątkę.- Gdzie tu mogę zapalić?- Zwróciłam się do nowego kolegi. A on popatrzył na mnie zaskoczony, ale pociągnął mnie za sobą na zewnątrz. Wyszliśmy na zewnątrz, pokierowaliśmy się za szkołę i tam zapaliliśmy. 

Po szkole.
Właśnie wychodziłam ze szkoły z nowo poznanymi znajomymi.
-Rose, dzwoniłaś do Nate?- Zapytał Will.
-Nie odbiera. Jak zapomniał, że ma po nas przyjechać to mu wpierdolę!- Zaśmiałam się, a oni chwilę po mnie tez zaczęli się śmiać.
-Mogę was podrzucić.- Zaproponowałam.
-Serio?- Zapytali chórem, na co pokiwałam głową.
-Tylko, chyba nie boicie się szybko jeździć?- Matt pokręcił przecząco głową, a Rose zbladła. Co uznałam, że potwierdzenie.
-No dobra mogę jechać wolniej niż zazwyczaj.- Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ja zaczęłam szukać kluczyków.- Gdzie są, kurwa te kluczyki?!- Powiedziałam pod nosem, ale najwyraźniej moi znajomi to usłyszeli, bo zaczęli się śmiać. No gdzie one są?! Przecież tu je wkładałam! No, nareszcie!- Cholerna złośliwość rzeczy martwych!- Powiedziałam już głośniej co jeszcze bardziej ich rozbawiło.- Chcecie iść na piechotę?!- Zapytała również rozbawiona. Pokręcili głowami i zamilkli. Wsiedliśmy w końcu do auta i ruszyliśmy w wyznaczonym przez nich kierunku. Po drodze opowiedzieli mi dlaczego mieszkają razem i dowiedziałam się że mieszkają jeszcze z kilkoma osobami. Po około 15 minutach byliśmy pod ich domem. 
-Przyjechać po was rano?- Zapytałam, bo dla mnie to żaden problem.
-Mogłabyś?- Zapytała ucieszona Rose, pokiwałam głową.- Bądź w pół do.- Pożegnałam się z nimi. Gdy byli już przy drzwiach, krzyknęłam:
-Będę za 20.- i odjechałam. Naprawdę ich polubiłam. Wydają się normalni. Mam nadzieję, że nie zawiodą mojego zaufania. Pojechałam do domu i po 10 min już do niego wchodziłam. Po domu roznosił się wspaniały zapach. To pewnie Sara (gosposia) ugotowała jakieś pyszności.
-Jestem!- Krzyknęłam i zdjęłam kurtkę i buty.
-Cześć, Kat. Przepraszam, że nie zrobiłam ci rano śniadania, ale zaspała. I w ogóle ślicznie wyglądasz.
-Cześć Sara! Nie ma sprawy i dziękuję.- Lubiłam Sarę, była faja, a poza tym widywałam ją w domu częściej niż rodziców. Kazałam jej mówić do mnie Kate, bo jak mówiła do mnie na per pani, głupio się czułam.- Co tak ładnie pachnie?
-Twoje ulubione danie.- Wiedziałam! Tak, właśnie dzisiaj mam ochotę na spaghetti.- Już ci nakładam. Chodź.- Poszłam za nią do kuchni. Gdy już nałożyła mi obiad, zaczęłam jeść, a Sara zapytała- Jak tam pierwszy dzień w nowej szkole?
-Nie ma tam nikogo godnego uwagi, no oprócz dwóch osób, a nauczyciele to debile. Ale dyrektorka jest fajna.- Sara pokręciła tylko głową i zaczęła coś tam robić. Po skończonym posiłku poszłam do siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz