wtorek, 3 lutego 2015

03

Perspektywa Nate

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi i krzyk "JESTEŚMY". Boże, czy oni muszą się tak drzeć?! A tak w ogóle to ciekawe, która jest godzina. Patrzę na telefon, a tam 3 nieodebrane połączenia od Rose. Ciekawe co chcia... O kurwa! Miałem po nich przyjechać! Zerwałem się z łóżka i szybko ubrałem buty. Zbiegam na dół, przebiegam przez hol. Stop... Chwila, chwila... Czy to nie Rose i Matt siedzą w kuchni i jedzą obiad?! Wróciłem kilka kroków i patrzę... A to rzeczywiście oni! Ufffffff! Jestem uratowany. Ale co oni tu robią?! Przecież to ja miałem po nich pojechać.
-Co w tu robicie?- Zapytałem, a oni dopiero teraz mnie zauważyli. Rosalie posłałam mi gniewne spojrzenie, ale odpowiedziała:
-Koleżanka nas podrzucił. I jutro rano też nas zabierze.
-Super! Ale jak koleżanka? Przecież ty nie masz w szkole koleżanek.- Gdyby wzrok mógł zabijać.
-Katniss.- Wysyczała przez zęby. Zainteresowałem się.
-Nie możliwe! Podeszłaś zaprzyjaźnić się z nową koleżanką? Nasza słodka, nieśmiała Rose...
-Nie ja. Matt się z nią zaprzyjaźnił i później zapoznał też mnie.- Przerwała mi cicho, zarumieniona. 
-Uuu... Matt, coś z tego będzie?- Wtrącił się Will.
-Nie. Po prostu musiałem ją oprowadzić po szkole. I tak jakoś wyszło, bo okazała się fajna.- Naszą rozmowę przerwał telefon Rose. Jako że był koło mnie to popatrzyłem na ekran "Kat:)". 
-Zostaw mój telefon!- Wydarła się, ale ja już wciskałem zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Cześć. Możesz mi dać Rose?- Powstrzymywałem, żeby się nie zaśmiać bo Will właśnie próbował utrzymać szamoczącą się Rose. 
-A po co?
-Nie twoja sprawa. 
-Może nie moja, ale to ja odebrałem. I nie oddam jej telefonu dopóki mi nie powiesz.- Na moją twarz wpełz łobuzerski uśmiech. 
-Mogłeś nie odbierać. Nikt ci nie kazał. Daj mi ją, bo nie mam czasu.- Usłyszałem jej oschły ton.- Albo wiesz co? Jednak już nic nie chcę. Cześć.- Rozłączyła się. Ciekawe co chciała.
-Nataniel! W tej chwili oddaj mi telefon!- Podałem jej grzecznie telefon. Gdy tylko popatrzyła na ekran, jej wyraz twarzy zmienił się na wściekły.- Coś ty, debilu zrobił?!
-Ja? Nic. Sama się rozłączyła.- Wtedy zadzwonił telefon Matta. Popatrzyłem na Willa i wiedziałem, że to samo chodzi nam po głowach. To ona musiała do niego zadzwonić. Zaczęliśmy się do niego skradać, ale na naszej drodze pojawiły się Rose i Mel.
-Halo?.... Tak.... Serio?.....Nawet nie zauważyła....... Przyjechałbym, ale nie znam twojego adresu.....Tak?.... To super..... Dzięki..... Do zobaczenia......- Jakie to wkurwiające, jak nie wiesz o co chodzi.- Rose. Nie zgubiłaś czegoś przypadkiem?- Zapytał Matt. Rose popatrzyła na niego zdziwiona.
-Nie. Czemu pytasz?
-Torba.- Mina Rose bezcenna.
-Ale co? Jak? Przecież ją miałam. Ale jak ja odrobię lekcje?!- Po ostatnim pytaniu wszyscy się śmiali. Rose to taka nasza kujonka.
-Spokojnie. Kat ją przywiezie,- Ona? W naszym domu? Uuu.... To będzie ciekawe.
-Serio?! Ufff... Jestem uratowana!- krzyknęła.
-Czemu się tak drzecie?!- Do kuchni wszedł Scott.
-Rose, zapomniała torby z książkami.- Wytłumaczyła Mel swojemu chłopakowi.
-Jak to możliwe? Przecież pilnuje jej jak oczka w głowie.- Rose popatrzyła na niego morderczym wzrokiem i wyszła z kuchni. Wtedy rozległo się trąbienie. Wszyscy podeszliśmy do okna, a sądząc po odgłosach Rose właśnie wychodziła na dwór. Kat wysiadła z auta z torbą Rose, a ona szybko do niej podbiegła i chyba zaczęła jej dziękować. Kat coś tam jej powiedziała, a po chwili obydwie popatrzyły na okno przez które je obserwowaliśmy. Jak na zawołanie wszyscy od niego odskoczyliśmy.
-Sprawdźcie czy dalej się tu patrzą.- Powiedział cicho Scott. Podszedłem do okna, odchyliłem trochę firankę i zobaczyłem jak Rose coś mówi a później pokazuje na nasz dom. Chyba zaproponowała jej żeby weszła, ale Kat popatrzyła na zegarek i pokręciła głową.
-Wy sobie tu stójcie, a ja pójdę się przywitać.- Podskoczyliśmy na głos Mel.
-Ja też idę!- Powiedział Matt. Po chwili już byli przed domem i szli do dziewczyn. Podeszli, Mel przedstawiła się i podała rękę Kat i zaczęli rozmawiać. Przerwał im telefon Kat. Odebrała i rozmawiała chwilę po czym podeszła wkurzona do naszych przyjaciół i się pożegnała. Wsiadła do auta i odjechała z piskiem opon.
-Dlaczego nie przyszliście się przywitać?- Zapytała Rose. W odpowiedzi wzruszyliśmy tylko ramionami i poszliśmy do salonu.



Perspektywa Kat 

Kurwa. Jak ona mnie wkurwia. Przechodzi ludzkie pojęcie. Kat zrób to.... Kat zrób tamto..... Szlag może człowieka trafić. Jakby nie mogła komuś innemu kazać go przywieść! Dobra, rozumiem że to jest mój brat, no ale ja też mam własne życie! Chciałam żyć z nią, nimi w zgodzie ale na prawdę oni mi to utrudniają. Po około 15 minutach podjechałam pod dom naszej ciotki, zaparkowałam i wyszłam. Gdy byłam w połowie drogi drzwi się otwarły i wybiegł z nich 5 letni chłopczyk, Alex. Jak tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i wskoczył mi na ręce. A ja z moją koordynacją się wywaliłam. Masakraa.
-Cześć Katy! Nareszcie po mnie przyjechałaś! Wiesz jak fajnie spędziłem dzień? Graliśmy w gry i oglądaliśmy bajki i...
-Dobra, dobra! Spokojnie mały!- posłałam mu szczery uśmiech.
-Nie jestem mały! Jestem duży! Tęskniłem za tobą.- Mocniej się we mnie wtulił, a ja oddałam uścisk.
-Ja za tobą też, Aleczku!- Posłał mi oburzone spojrzenie, bo nie lubił jak tak na niego mówiłam i ze mnie wstał. Ja też wstałam i skierowaliśmy się do domu ciotki. Ona od razu dała mi torbą Alexa i powiedziała tylko że się śpieszy. Wzięłam brata za rękę i poszliśmy w stronę auta. Gdy już ruszałam o się odezwał:
-No to teraz mogę ci opowiedzieć co dziś i wczoraj robiłem- Zapowiada się długie pół godziny...


W końcu w domu! Nie muszę już słuchać tego małego gaduły. Chociaż jakby nie patrzeć to ja też jestem taką gadułą, ale ciii, nikt nie musi o tym wiedzieć! Może pójdę na imprezę? Jutro szkoła. No i co? Przecież nie będę tam siedzieć nie wiadomo ile. Chwilkę. Napiję się drinka i wrócę. Tak, jasne. Obiecuję! Wrócę przed 2. I pójdę jutro jak grzeczna dziewczynka do budy. Trzymam cię za słowo. A jeśli nie pójdę to możesz mi dać kopa... OMG! Czy normalne jest to że gadam ze swoją głową?! Wiesz, nie wydaje mi się. Ale wszyscy wiedzą, że ty  nie jesteś normalna. Dzięki. Zobaczmy, która godzina. 18:30. To akurat zdążę na 19! Ja nie potrzebuję nie wiadomo ile czasu na ubranie się! Jestem ładna więc nie muszę się dużo malować. I tak skromna. Nie będę z tobą rozmawiać! A może wezmę ze sobą Rose? Lepiej się poznamy i w ogóle. Świetny pomysł! Wzięłam telefon i wykręciłam numer do koleżanki. 
-Halo?-W słuchawce rozbrzmiał głos brunetki.
-Cześć Rose, tu Kat. Mam do ciebie romans.
-O co chodzi? 
-Masz może ochotę na imprezę?
-Wiesz, nie bardzo. Jutro szkoła i w ogóle środek tygodnia... Chociaż w sumie? Zgoda! Dam nauczkę moim przyjaciołom!- Powiedziała ucieszona.
-Ok. Będę po ciebie o 19. Do zobaczenia.- Zakończyłam rozmowę rozbawiona. Podeszłam do szafy i mruknęłam:
-W co by się tu ubrać?- Zaczęłam przeglądać ciuchy w garderobie i muszę stwierdzić, że niestety ale będę musiała iść na zakupy... Nienawidzę zakupów! Zdecydowałam się na mój ulubiony zestaw. Przebrałam się i zrobiłam mocniejszy makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół, rodziców na szczęście nie było. Wsiadłam do auta i pojechałam po Rose, a później pojechałyśmy pod klub Fabrick. Gdy byłyśmy już pod klubem zaparkowałam i wysiadłyśmy, cały czas rozmawiając. Skierowałyśmy się do wejścia. Rose chciała iść na koniec kolejki, ale ja nie miałam zamiaru w niej stać i pociągnęłam ją za rękę w stronę ochroniarza. Stał tam mój znajomy Mark, jeszcze ze Stanów. No co? Ma się swoje znajomości. Mark od razu nas wpuścił wywołując jęk niezadowoleni wśród ludzi którzy stali w kolejce. Rose popatrzyła na mnie zaskoczona, ale posłałam jej uśmiech i skierowałyśmy się w stronę baru. No to teraz czas się zabawić! Ale z umiarem! Jutro szkoła!  Spokojnie, pamiętam! Zamówiłyśmy po drinku, i jeszcze po jednym i jeszcze jednym, a barman cały czas podwalał się do Rose. Dla bezpieczeństwa zgodziłam się na pójście na parkiet. Na zmian tańczyłyśmy i piłyśmy. Ja na szczęście mam mocną głowę, bo Rose już po siódmy drinku ledwo stała na nogach. Gdy jakiś facet zaczął się do niej dobierać, stwierdziłam, że koniec imprezy. Wzięłam koleżankę i zaprowadziłam do auta, pomogłam jej wsiąść i zapięłam jej pasy, a później sama wsiadłam tyle, że za kierownicą. Nie raz prowadziłam po alkoholu, a teraz nawet wstawiona nie byłam. 
-Rose, tylko proszę jak będziesz rzygać to mów!- /nie mogłam pozwolić by moje autko ucierpiało. Mam ją odwieść do domu? Będziesz wtedy musiała kogoś od niej obudzić. Wiem, ale co innego mogę zrobić? Weź ją do siebie. Myślisz że to dobry pomysł? A masz inny? No nie...
-Więc jedziemy do mnie.- Jechałam naprawdę wolno, żeby tylko nie zwymiotowała i na szczęście nie zwymiotowała... Gdy zaparkowałam już pod domem pomogłam jej wysiąść i najciszej jak się dało zaprowadziła ją do mojego domu, a później do pokoju. Ściągnęłam jej sukienkę i założyłam jakąś bluzkę, a później położyłam ją u siebie w łóżku. Później sama przygotowałam się do spania i położyłam się obok niej. Jeszcze zobaczę która godzina. 01:24 eee... Nie tak źle. Nastawiłam budzik na wcześniej niż zwykle, bo wiem, że Rose nie chce się spóźnić. 


niedziela, 14 grudnia 2014

02

Perspektywa Kat

Debile. Wszędzie debile. Czy tacy ludzie muszą mnie otaczać?! Nie widzieli nigdy człowieka, że się taki gapią?! I jeszcze ten chłopak, który się do mnie uwodzicielsko uśmiechał... Sory memory, ale nie polecę więcej na taki uśmiech. Otwarłam te wielkie drzwi do piekła i weszłam na korytarz. Oczywiście tu też wszyscy się na mnie gapili. Zaczęłam szukać mojej szafki i wtedy podbiegł do mnie jakiś koleś.
-Witaj ślicznotko! Jestem Carlos! Pomóc ci znaleźć gabinet dyrki?- Po przyjrzeniu mu się stwierdziłam, że on stał koło tego pacana co się do mnie uśmiechał.
-Nie dzięki, sama sobie poradzę.- Posłałam mu fałszywy uśmiech i poszłam w stronę sekretariatu, który był po naprzeciw. Gdy zapukałam, rozległ się dzwonek oznaczający rozpoczęcie lekcji. Wisiało mi to, bo i tak dyra mnie zaprowadzi do klasy. Weszłam do gabinetu i patrze a tam babka po 30 siedzi na fotelu i coś tam pisze.
-Cześć.- Podniosła na mnie wzrok.- Jestem Katniss Charms. Miałam się tu zgłosić.
-A tak! Nowa uczennica. Helen Wood, dyrektorka tego liceum. Witaj w naszej szkole. Mam nadzieję, że będzie ci się tu podobać.- Powiedziałam przyjaźnie i z uśmiechem. Mam nadzieję, że będzie taka zawsze, wtedy nawet mogłabym ją polubić.- Będziesz chodzić do 2b. Tutaj masz swój identyfikator, jeśli nie będziesz go miała ze sobą nie zostaniesz wpuszczona do szkoły.- Podała mi żółty identyfikator z moim imieniem i nazwiskiem, na niebieskiej smyczy. Założyłam go na szyję- Możemy iść do twojej klasy?
-Tak.- Przepuściłam mnie w drzwiach i poszliśmy do końca korytarza, później schodami do góry, kawałek w prawo i stanęłyśmy przed drzwiami do klasy. Helen zapukała i weszła. Stała tak, że blokowała mi widok na klasę.
-Dzień dobry! Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyprowadziłam nową uczennicę.- Po klasie rozniósł się szmer, a dyrka przesunęła się z przejścia i mogłam wejść. Weszłam do klasy i czułam na sobie spojrzenia wszystkich.- Przyjmijcie Katniss ciepło i pokarzcie jej szkołę. Will może ty w ramach zadość uczynienia się tym zajmiesz?
-Dlaczego on?! Przecież to nagroda!- Zawołał, Carlos. Tak, chodzi ze mną do klasy... Masakra. Helen wysłała mu srogie spojrzenie, a on pod jego wpływem ucichł. Natomiast wstał wysoki brunet, który też wtedy na parkingu z nimi stał.
-Bardzo chętnie to zrobię.- Uśmiechnął się do mnie i usiadł. Bez żadnego słowa ruszyłam do ostatniej ławki. W drodze zatrzymał mnie głos nauczyciela matmy. Stary piernik z niego, jak on może jeszcze uczyć?!
-Katniss co ty robisz?
-A co, nie widzisz? Idę usiąść,nie będę stała na środku klasy jak idiotka.- Powiedziałam spokojnie, nawet się nie obracając.- A poza ty jestem Kat, a nie Katniss!- Po klasie rozniósł się kolejny szer, ale tym razem zaskoczenia. Dyrka wyszła już z klasy mówiąc, że musi jeszcze coś załatwić i że damy sobie radę. Usiadłam w ostatniej ławce, która na moje szczęście była pusta, a stary cap się odezwał:
- Matka cię szacunku do starszych nie nauczyła?! Jestem pan Simon! I odnoś się do mnie z szacunkiem, Katniss.- Podniósł lekko głos i dał nacisk na moje imię. O nie, tak się bawić nie będziemy.
-Posłuchaj mnie bo nie będę się więcej powtarzać! Będę mówiła do ciebie jaki mi się podoba i nic nie zmusi mnie, żeby zwracała się do ciebie panie Simonie. No chyba, że wolisz żebym mówiła do ciebie panie stary capie. I jak już mówiłam jestem Kat!- Nadal byłam spokojna, a cała klasa się zaczęła śmiać. Przede mną siedział Will, odwrócił się do mnie i powiedział:
-Jestem Will. Mam cię później oprowadzić...- Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mu przerwałam:
-Nie musisz, dam sobie radę.- Naprawdę starałam się być dla niego miła. Nie wiem czemu, ale go polubiłam.
-Chętnie to zrobię. A poza tym wydajesz się fajna!- Uśmiechnęłam się lekko i zapytałam:
-Będziesz mi prawił komplementy, żeby się zgodziła?
-Może.
od lewej: Vicki, Sophie, Amanda.
-Powiedzieć ci coś w sekrecie?- Pokiwał rozbawiony głową.- Ty też wydajesz się być fajny.- Jego uśmiech się poszerzył, ale nic więcej nie powiedział. Po krótkiej chwili przeniósł się do mojej ławki i przez całą lekcję gadaliśmy. Gdy rozległ się upragniony dzwonek, pierwsi wyszliśmy z klasy. Przerwa była 10 minutowa i brunet powiedział, że pokaże mi najważniejsze miejsca w szkole.  Gdy byliśmy koło sklepiku podeszły do nas trzy plastiki:
-Will, nie zadawaj się z tą suką. Ona nie jest ciebie warta!- Powiedziała brunetka swoim piskliwym głosikiem. We mnie coś zawrzało. Nikt nie będzie mnie obrażał. Popatrzyłam na chłopaka obok mnie, który nerwowo drapał się po karku. Widać było, że nie odpowiadało mu towarzystwo plastików.
-Zważaj na słowa panienko.- Powiedziałam spokojnie. Ona popatrzyła na mnie z kpiną i zapytał:
-Czy ona się do mnie odezwała?- Zwróciła się do stojących za nią 2 koleżanek.
-Najwyraźniej Soph.- Powiedziała z kpiną blondynka. Ta jakaś "Soph" podeszła do mnie i powiedział:
-Zostaw Willa w spokoju. On jest mój. Nie masz u niego szans!- Popatrzyłam rozbawiona na bruneta, a on wyglądał jakby zobaczył ufo.
-Wiesz, on raczej nie jest tobą zainteresowany. Zresztą kto by się interesował takim plastikiem ja ty? Mam większy poziom IQ niż ty i te twoje koleżaneczki razem wzięte. Więc się odwal, bo mój czas jest zbyt cenny, żebym marnowała go z tobą.
-Jak możesz tak mówić?!
-Mogę mówić co mi się żywnie podoba. Wolny kraj. A teraz koniec naszej rozmowy, bo uwierz wolę spędzać czas z kimś kto ma mózg większy niż orzeszek. Żegnam.-Will  zaczął się śmiać i przybił mi piątkę.- Gdzie tu mogę zapalić?- Zwróciłam się do nowego kolegi. A on popatrzył na mnie zaskoczony, ale pociągnął mnie za sobą na zewnątrz. Wyszliśmy na zewnątrz, pokierowaliśmy się za szkołę i tam zapaliliśmy. 

Po szkole.
Właśnie wychodziłam ze szkoły z nowo poznanymi znajomymi.
-Rose, dzwoniłaś do Nate?- Zapytał Will.
-Nie odbiera. Jak zapomniał, że ma po nas przyjechać to mu wpierdolę!- Zaśmiałam się, a oni chwilę po mnie tez zaczęli się śmiać.
-Mogę was podrzucić.- Zaproponowałam.
-Serio?- Zapytali chórem, na co pokiwałam głową.
-Tylko, chyba nie boicie się szybko jeździć?- Matt pokręcił przecząco głową, a Rose zbladła. Co uznałam, że potwierdzenie.
-No dobra mogę jechać wolniej niż zazwyczaj.- Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ja zaczęłam szukać kluczyków.- Gdzie są, kurwa te kluczyki?!- Powiedziałam pod nosem, ale najwyraźniej moi znajomi to usłyszeli, bo zaczęli się śmiać. No gdzie one są?! Przecież tu je wkładałam! No, nareszcie!- Cholerna złośliwość rzeczy martwych!- Powiedziałam już głośniej co jeszcze bardziej ich rozbawiło.- Chcecie iść na piechotę?!- Zapytała również rozbawiona. Pokręcili głowami i zamilkli. Wsiedliśmy w końcu do auta i ruszyliśmy w wyznaczonym przez nich kierunku. Po drodze opowiedzieli mi dlaczego mieszkają razem i dowiedziałam się że mieszkają jeszcze z kilkoma osobami. Po około 15 minutach byliśmy pod ich domem. 
-Przyjechać po was rano?- Zapytałam, bo dla mnie to żaden problem.
-Mogłabyś?- Zapytała ucieszona Rose, pokiwałam głową.- Bądź w pół do.- Pożegnałam się z nimi. Gdy byli już przy drzwiach, krzyknęłam:
-Będę za 20.- i odjechałam. Naprawdę ich polubiłam. Wydają się normalni. Mam nadzieję, że nie zawiodą mojego zaufania. Pojechałam do domu i po 10 min już do niego wchodziłam. Po domu roznosił się wspaniały zapach. To pewnie Sara (gosposia) ugotowała jakieś pyszności.
-Jestem!- Krzyknęłam i zdjęłam kurtkę i buty.
-Cześć, Kat. Przepraszam, że nie zrobiłam ci rano śniadania, ale zaspała. I w ogóle ślicznie wyglądasz.
-Cześć Sara! Nie ma sprawy i dziękuję.- Lubiłam Sarę, była faja, a poza tym widywałam ją w domu częściej niż rodziców. Kazałam jej mówić do mnie Kate, bo jak mówiła do mnie na per pani, głupio się czułam.- Co tak ładnie pachnie?
-Twoje ulubione danie.- Wiedziałam! Tak, właśnie dzisiaj mam ochotę na spaghetti.- Już ci nakładam. Chodź.- Poszłam za nią do kuchni. Gdy już nałożyła mi obiad, zaczęłam jeść, a Sara zapytała- Jak tam pierwszy dzień w nowej szkole?
-Nie ma tam nikogo godnego uwagi, no oprócz dwóch osób, a nauczyciele to debile. Ale dyrektorka jest fajna.- Sara pokręciła tylko głową i zaczęła coś tam robić. Po skończonym posiłku poszłam do siebie.

środa, 3 grudnia 2014

01

Ważna notka pod rozdziałem! 

Perspektywa Katniss

Ale mnie wkurwił! Pedał jeden! Chuj! Jak mogłam być taka ślepa?! Nie ma to jak przyjeżdżasz odwiedzić swojego (byłego już) chłopaka i zastajesz go z jakąś dziwką w łóżku! A później jeszcze ta suka ci mówi, że on przespał się też z jej koleżanką! No przecież chuj mnie chciał trafić! Chociaż tyle, że ona miała tyle przyzwoitości, że mi o tym powiedziała! A te jego teksy, że to był jednorazowy wyskok i że ja mam go przepraszać! Ocipiał! Muszę się uspokoić! Wyciągnęłam z kieszeni kurtki fajki i zapalniczkę. Już po chwili cała złość ulatywała ze mnie wraz z dymem. Nie będę więcej myśleć o tym chuju! Nigdy więcej nie uwierzę chłopakowi! Oni są zwykłymi dupkami dla których liczy się tylko sex! Ale wiecie co? Może ja też zacznę być bezuczuciową suką? Nie, ja tak nie potrafię. Pewnie teraz sobie myślicie "A to przed chwilą to co to było?". Powiem wam, że zachowuję się tak tylko w skrajnych wypadkach. Przysięgam! No dobra, czasami się tak zachowuję. Ale na prawdę nie zdarza się to często. Chociaż w sumie może się zmienię. Przyjechałam tu, gdzie nikt mnie już nie pamięta więc mogę stać się bezuczuciową suką. Ale... przecież to on mnie zdradził. Nie, nie mam zamiaru się zmieniać przez jakiegoś dupka! OMG! Jestem już na swojej ulicy! Jakim cudem? Ja się pytam jakim, kurwa cudem?! A nie ważne! Wejdę lepiej do środka a nie będę ty stała jak jakaś idiotka. Pokierowałam się do furtki, otwarłam ją, przeszłam przez ogród i już otwierałam drzwi, gdy przypomniałam coś sobie:



"Stałam przed gabinetem dyrektora i czekałam, aż łaskawie moi rodzice z niego wyjdą. No bo ile można siedzieć u tego starego piernika (dyrektora)?! Usiądę sobie, pomyślałam i wtedy otwarły się drzwi i wyszli stamtąd moi rodzice. Szczerze mówiąc to nie byli zadowolenia. Ale pomyślmy, kto byłby zadowolony gdyby dowiedział się, że jego córka wyleciała ze szkoły? Nikt! Brawo! Powiedzieć wam dlaczego wyleciałam ze szkoły? Chcecie wiedzieć? Tak? No dobra. No więc wyleciałam ze szkoły z powodu.............wprowadzam napięcie...................................... bójki! Serio! Pobiłam taką jedną szmatę! A przy okazji tak się z niej uśmiałam, że masakra. Ale wracając to zaczęło się tak, że ona nazwała mnie szmatą, a ja nie pozwolę się obrażać! Więc podeszłam do niej i poprosiłam, tak poprosiłam żeby powtórzyła. Ona zaczęła się nerwowo rozglądać i powtórzyła swoje wcześniejsze słowa. No to ja, jak to ja sprezentowałam jej pięknego prawego sierpowego! I oczywiście jak to w naszej szkole, już wcześniej zrobiło się widowisko i teraz przeszło przez nie głośne "Uuuuuu". A ta tapeciara wstała, bo jak ją uderzyłam to się wyjebała (hahhahahha) i dała mi z liścia. Wydaje mi się że już wtedy wiedziała że to nie było dobre posunięcie. Ja jako "postrach szkoły" oczywiście zaserwowałam jej drugiego sierpowego tyle że teraz to złamałam jej nos. Skąd wiem? Słychać było głośne chrupnięcie. Wracajmy do teraz. No więc aktualnie wychodzimy ze szkoły, rodzice się jeszcze do mnie nie odezwali, ale wiedziałam, że jak tylko wsiądziemy do auta to się zacznie. I miałam rację! Jak tylko wsiedliśmy się zaczęło: "Co ty sobie myślałaś?! Jak mogłaś ją pobić?! Co ona ci zrobiła?! Jak mogłaś zniszczyć naszą reputację?!" I wiele wiele innych tego typu pytań, na które ja odpowiedziałam dwoma pięknymi słowami: "Zamknijcie się!"."



 I właśnie dzięki tej głupiej idiotce i tym dwóm słowom mam teraz szlaban., którego oczywiście nie przestrzegam. Przez to jakże "bezmyślne" zachowanie zniszczyłam moim rodzicom reputację i musieliśmy się przeprowadzić. Mieliśmy przeprowadzić się do Los Angeles, ale moja kochana mamusia chciała wrócić do rodzinnych stron, czyli do Londynu...Prosiłam ich żebyśmy zostali, ale po co mnie słuchać?! I przez to wylądowałam znowu w Londynie... A wracając do tego że stoję przed drzwiami to nie mogę przez nie przejść... Muszę wchodzić przez okno jak za dawnych czasów. Przeszłam na tyły ogrodu, wspięłam się po drzewie i byłam już na balkonie mojego pokoju. Okno było otwarte tak jak zostawiłam. Jako że było już po 23, a jutro pierwszy dzień w szkole poszłam się umyć i spać.




Perspektywa Nate 

Dryń, dryń, dryń, dryyyyyyyyyyyń! Za jakie kurwa grzechy muszę wstawać tak wcześnie?! Zasrane auto Willa! Czemu on się wtedy ścigał?! Czemu wtedy rozjebał to swoje pierdolone autko?! Czemu się kurwa pytam?! Teraz do jasnej cholery muszę wstawać tak wcześnie żeby odwieść jego i Rose do szkoły. Masakra. Co za debil wymyślił szkołę?! 
-Nate! Wstawaj! Za 15 minut zaczynają się lekcje!- Darła się Rose. Zwlokłem się z łóżka, bo wolałem nie spotkać się z złą Rose. Niby taka nieśmiała, ale przy przyjaciołach zło wcielone.-Nataniel! Nie mogę się spóźnić! Pisze sprawdzian na pierwszej lekcji!- Użyła mojego pełnego imienia! Czyli jest źle! Drzwi do mojego pokoju się otwarły i weszła przez nie zła Rose.
-Jestem gotowy!- Krzyknąłem, przebiegłem obok niej i zbiegłem po schodach. Zjadłem na szybkiego kanapkę którą zapieprzyłem Will'owi i poszliśmy do mojej bryki. Wsiedliśmy, odpaliłem i wyjechałem na drogę. Nie bez powodu miałem takie auto. Lubie się ścigać. W sumie to wszyscy się ścigamy oprócz Rose. Ona boi się szybko jeździć... Niestety dla niej dzisiaj przy normalnej prędkości nie dojedziemy na czas do szkoły...
-Rose chcesz się spóźnić?- Zapytałem z uśmiechem bo już znałem odpowiedź. Pokręciła głową przecząco i zamknęła oczy. Popatrzyłem na Willa, a on na mnie i wcisnąłem gaz. Zręcznie wymijałem auta i jechałem z coraz większą prędkością. Już po około 7 minutach byliśmy pod szkołą, a normalnie jedziemy 20. Zaparkowałem na miejscu Willa i wysiadłem razem z nimi. Oparłem się o auto i wyciągnąłem fajki. Poczęstowałem Willa i Carlosa, który przed chwilą do nas podszedł.
-Stary, nowa dziewczyna dzisiaj przychodzi! I nie zgadniesz! Będzie w naszej klasie!- Powiedział z dużym entuzjazmem kolega Willa. Już współczuję tej lasce. Straszny z niego babiarz. Niby chodzi z kimś tam, ale cały czas ją zdradza. Jej to chyba nie przeszkadza, no bo w końcu to jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole. I wtedy na parking szkolny wjechało żółte lamborghini. Od zawsze podobało mi się to auto, ale mojej i tak jest lepsze. Zaciekawiło mnie kto się teraz takim wozi. Nie widziałem go tu nigdy wcześniej. 
-Ale cacko! Ciekawe czyje!- Powiedział Will. 
-Ben coś mówił, że ma sobie nowe kupić. Może to jego.- Wtrąciła się Rose. I wtedy stało się coś co nas wszystkich zaskoczyło. Z auta wysiadła DZIEWCZYNA! Po przyjrzeniu się stwierdziłem, że to ta sama co wczoraj w parku. 
-To ta nowa! Ale z niej laska!- Powiedział Car.- Słyszałem, że dopiero się wprowadzili. Może będzie chciała żebym ją oprowadził.
-Nie sądzę.- Powiedziała Rose.- Ona przecież już tu kiedyś mieszkała.
-Serio?! To klapa... 
-Wie ktoś dlaczego wrócili?- zapytałem od niechcenia.
-Chodzą plotki, że wyrzucili ją ze szkoły.- Poinformował nas Will.
-Dziewczynę wyrzucić ze szkoły? Proszę was...- Zadrwiłem z nich. Spojrzałem w stronę Katniss i nasz wzrok się na chwilę spotkał. Posłałem jej uwodzicielski uśmiech, bo muszę przyznać że rzeczywiście była niezła. Ona tylko przewróciła oczami i ruszyła w stronę wejścia do szkoły. Wszyscy, absolutnie wszyscy śledzili każdy jej ruch. Wkurzyła mnie, odwróciłem od niej wzrok i skupiłem się na rozmowie pozostałej trójki.
-I CO CIĘ TAK GAPICIE?! CZŁOWIEKA NIE WIDZIELIŚCIE?!- rozległ się krzyk. Spojrzałem zdezorientowany na Will'a, a on ruchem głowy wskazał na dziewczynę która teraz stała na schodach. Momentalnie każdy odwrócił od niej oczy i zajął się sobą. Szczerze mówiąc to chciało mi się śmiać. Chyba zaczynam zazdrościć Will'owi i Rose, że będą z nią chodzić do szkoły. Mogą się dziać różne jaja...



_________________________________________________________________________________

WRÓCIŁAM!
Wróciłam i zostaję! Nie wiem czy ktoś jeszcze będzie to czytał, ale mam nadzieję że tak :) 
Wstawiłam tu pierwszy rozdział. Na tamtym blogu na razie nic nie będzie... :(
Rozdziały będą się pojawiać raz na 2 tygodnie, czasami częściej :) 

Proszę o komentarze!!!

wtorek, 26 sierpnia 2014

Prolog

Perspektywa Nate

Nareszcie do domu! Tak się cieszę. Szkoda tylko, że moje ulubione spodnie nadają się na śmietnik! Bo oczywiście ta laska musiała się wiercić! Jakby po prostu nie mogła się nie ruszać, przecież i tak bym ja zabił! Tyle że jak by była spokojna to moje ulubione jeans'y nadawały by się jeszcze do ubrania! Ale nie bo on musiał mieć jakąś pierdoloną nadzieję, że przeżyje! Popatrzyłem krytycznym wzrokiem na moje ulubione spodnie i myślami wróciłem do tamtego wydarzenia.

"Stałem w jakimś zaułku i przyciskałem do ściany dziewczynę, która postanowiła wydać nas psom. Wyciągnąłem broń i przyłożyłem ją do głowy szamoczącej się dziewczyny. Teraz była chyba jeszcze bardziej przerażona niż wcześniej, o ile to było możliwe. Gdybym nie był takim skurwielem to pewnie teraz zrobiłoby mi się jej żal, ale niestety albo stety (jak kto woli) jestem skurwielem i nim zostanę. O czyżby piękna pani chciała ode mnie uciec? Nerwowo rozglądała się w około, ale że przyciskałem ją do ściany całym ciałem, a jedną ręką zatykałem jej usta, a drugą trzymałem broń przy jej głowie nie miała żadnej drogi ucieczki. 
-Amelio!- Zaakcentowałem jej imię, a ona przerażona spojrzała mi w oczy.- Z zaufanych źródeł wiem, że chciałaś iść na policję!- Jej oczy powiększyły się przestraszone, gdy w końcówce zdania podniosłem głos.
-N-nie nie-nie ch-chciałam iść n-na po-po-policje- Wyjąkała, a ja podniosłem brwi. Wiedziałem, że kłamie. Załatwię tę sprawę szybko.
-Jakoś ci nie wieże, ale musisz ponieść karę.- Powiedziałem spokojnie i schowałem broń. Widziałem w jej oczach ulgę i radość. Cieszyła się za wcześnie, bo już po chwili w jej brzuch znajdował się nóż. Zaśmiałem się cicho i odsunąłem się trochę. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Scott'a. Zaraz po tym jak usłyszałem, że odebrał powiedziałem:
-Posprzątajcie to.- Rozłączyłem się i popatrzyłem na moje ciuchy, które były całe we krwi."

Teraz szedłem spokojnie parkiem i miałem wszystko i wszystkich w dupie. Nie przejmowałem się tym, ze moje ubranie jest we krwi, bo w parku nie było prawie nikogo, a ten kto był nawet by tego nie zauważył, bo jest ciemno. Zamknąłem oczy i napawałem się ciszom, ale po chwili usłyszałem krzyki. Niechętnie podniosłem powieki do góry i zobaczyłem jakąś dziewczynę i chłopaka. Przez to, że mówili podniesionymi głosami słyszałem wszystko o czym "rozmawiali". A raczej wszystko o co się kłócili.
-Jesteś aroganckim dupkiem! Nie wiem co ja w tobie widziałam!- Krzyczała dziewczyna i mogę śmiało powiedzieć, że powstrzymywała się przed daniem temu chłopakowi w pysk.
-Kat, uspokój się! Przecież nic się nie stało! To był tylko jednorazowy wyskok! Jak mnie przeprosisz to możemy o wszystkim zapomnieć!- Powiedział spokojnie chłopak. Gdyby wzrok mógł zabijać to on by już nie żył.
-Czy ty siebie słyszysz Nick?! Ciebie chyba kurwa popierdoliło! Boże co ja gadam! Nie chyba, tylko na pewno! To, że zdradziłeś mnie dwa razy nazywasz jednorazowym wyskokiem?! I jeszcze to ja ciebie niby mam przepraszać?! Ty masz coś kurwa z głową! A swoją drogą to te laski to muszą być zwykłe dziwki! I do tego ślepe! Jak można przespać się z takim chujem? Przecież z daleka widać, ze jesteś nic nie wart i że nikt nie chce się nawet z tobą kumplować!- A to tego całego Nicka wmurowało w ziemie. Dajesz dalej dziewczyno!
-A mam ci przypomnieć kto mi mówił że jestem ideałem?! I że nie ma lepszego chłopaka na świecie?!- Uuu... Po spojrzeniu  Kat wnioskuje, że żałuje każdej chwili z nim spędzonej.
-Jak ci to mówiłam musiałam być naćpana albo musiałam mieć jakieś zaćmienie mózgu!- Hahahahah xD A to mu pocisła!
-Buu- Usłyszałem zaraz przy uchu i podskoczyłem w miejscu wyciągając broń.- Ej spokojnie stary.- Zaśmiał się Scott.
-Ale się wystraszyłeś- dodała Mel.- Kogo obserwowałeś?- I jak na zawołanie przypomniałem sobie o parze, chyba już byłej, którą obserwowałem. Popatrzyłem na nich i pokazałem reszcie żeby byli cicho i patrzyli w tamtą stronę. Kat właśnie w tej chwili odwróciła się na pięcie, ale nie danie jej było odejść bo tamten złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-O nie, nie, nie maleńka! To ja zdecyduje kiedy skończymy!- Wysyczał i mocniej ścisną nadgarstek dziewczyny, a ona jęknęła z bólu. Już miałem wkroczyć do akcji, ale zatrzymałam mnie ręka na ramieniu, która należała do Rose. Wtedy dziewczyna się odezwała:
-Nie tym razem! A teraz mnie puść!- Wysyczała przez zaciśnięte zęby. A chłopak zaczął się śmiać.
-Bo co mi zrobisz?- Szydził z niej, a ona wydawać by się mogło, że ma anielską cierpliwość.
-Nie chcesz się przekonać.- Powiedział spokojnie, a on wtedy zbliżył się do niej i już miał ją pocałować kiedy on złapała go za rękę, którą ją trzymał i przerzuciła go przez siebie. Wylądował przed za nią, a ona pochyliła się nad nim i powiedziała:
-Pierwsza zasada kochanie! Nigdy nie lekceważ swojego przeciwnika!- Splunęła dokładnie obok jego twarzy i ruszyła przed siebie. Gdy była już kilka metrów dalej odwróciła się i powiedziała- Papa!- Pomachała do niego i poszła dalej, a my staliśmy z wielkim WTF na twarzach.
-Zna ją ktoś?- Zapytał Will. Ten cały Nick podniósł się z ziemi i gadał coś tam, że to jeszcze nie koniec.
-To Katniss Charms. Ma 17 lat. Chodziła ze mną i Will'em do gimnazjum, ale później się przeprowadziła.- Z zamyśleń wyrwała mnie Rosalie. Tym co powiedział zaskoczyła nas wszystkich.
-Chodźmy może do domu.- Powiedziała Melanie. Przez całą drogę rozmyślaliśmy jak Katniss to zrobiła. Przecież on był dwa razy większy niż ona! Dobra dość tych przemyśleń! Laska, jak laska nic nadzwyczajnego. Z tą myślą zasnąłem.


środa, 20 sierpnia 2014

Bohaterowie!

Katniss Charms- 17 lat


Melanie Stark- 20 lat



Rosalie Gray- 18 lat



Matt i William Styles- 21 lat i 17 lat



Nick Charms- 20 lat



Nataniel Sykes- 20 lat



Scott Malik- 20 lat



Justin Adams- 19 lat



Carlos Styles- 17 lat