wtorek, 3 lutego 2015

03

Perspektywa Nate

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi i krzyk "JESTEŚMY". Boże, czy oni muszą się tak drzeć?! A tak w ogóle to ciekawe, która jest godzina. Patrzę na telefon, a tam 3 nieodebrane połączenia od Rose. Ciekawe co chcia... O kurwa! Miałem po nich przyjechać! Zerwałem się z łóżka i szybko ubrałem buty. Zbiegam na dół, przebiegam przez hol. Stop... Chwila, chwila... Czy to nie Rose i Matt siedzą w kuchni i jedzą obiad?! Wróciłem kilka kroków i patrzę... A to rzeczywiście oni! Ufffffff! Jestem uratowany. Ale co oni tu robią?! Przecież to ja miałem po nich pojechać.
-Co w tu robicie?- Zapytałem, a oni dopiero teraz mnie zauważyli. Rosalie posłałam mi gniewne spojrzenie, ale odpowiedziała:
-Koleżanka nas podrzucił. I jutro rano też nas zabierze.
-Super! Ale jak koleżanka? Przecież ty nie masz w szkole koleżanek.- Gdyby wzrok mógł zabijać.
-Katniss.- Wysyczała przez zęby. Zainteresowałem się.
-Nie możliwe! Podeszłaś zaprzyjaźnić się z nową koleżanką? Nasza słodka, nieśmiała Rose...
-Nie ja. Matt się z nią zaprzyjaźnił i później zapoznał też mnie.- Przerwała mi cicho, zarumieniona. 
-Uuu... Matt, coś z tego będzie?- Wtrącił się Will.
-Nie. Po prostu musiałem ją oprowadzić po szkole. I tak jakoś wyszło, bo okazała się fajna.- Naszą rozmowę przerwał telefon Rose. Jako że był koło mnie to popatrzyłem na ekran "Kat:)". 
-Zostaw mój telefon!- Wydarła się, ale ja już wciskałem zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Cześć. Możesz mi dać Rose?- Powstrzymywałem, żeby się nie zaśmiać bo Will właśnie próbował utrzymać szamoczącą się Rose. 
-A po co?
-Nie twoja sprawa. 
-Może nie moja, ale to ja odebrałem. I nie oddam jej telefonu dopóki mi nie powiesz.- Na moją twarz wpełz łobuzerski uśmiech. 
-Mogłeś nie odbierać. Nikt ci nie kazał. Daj mi ją, bo nie mam czasu.- Usłyszałem jej oschły ton.- Albo wiesz co? Jednak już nic nie chcę. Cześć.- Rozłączyła się. Ciekawe co chciała.
-Nataniel! W tej chwili oddaj mi telefon!- Podałem jej grzecznie telefon. Gdy tylko popatrzyła na ekran, jej wyraz twarzy zmienił się na wściekły.- Coś ty, debilu zrobił?!
-Ja? Nic. Sama się rozłączyła.- Wtedy zadzwonił telefon Matta. Popatrzyłem na Willa i wiedziałem, że to samo chodzi nam po głowach. To ona musiała do niego zadzwonić. Zaczęliśmy się do niego skradać, ale na naszej drodze pojawiły się Rose i Mel.
-Halo?.... Tak.... Serio?.....Nawet nie zauważyła....... Przyjechałbym, ale nie znam twojego adresu.....Tak?.... To super..... Dzięki..... Do zobaczenia......- Jakie to wkurwiające, jak nie wiesz o co chodzi.- Rose. Nie zgubiłaś czegoś przypadkiem?- Zapytał Matt. Rose popatrzyła na niego zdziwiona.
-Nie. Czemu pytasz?
-Torba.- Mina Rose bezcenna.
-Ale co? Jak? Przecież ją miałam. Ale jak ja odrobię lekcje?!- Po ostatnim pytaniu wszyscy się śmiali. Rose to taka nasza kujonka.
-Spokojnie. Kat ją przywiezie,- Ona? W naszym domu? Uuu.... To będzie ciekawe.
-Serio?! Ufff... Jestem uratowana!- krzyknęła.
-Czemu się tak drzecie?!- Do kuchni wszedł Scott.
-Rose, zapomniała torby z książkami.- Wytłumaczyła Mel swojemu chłopakowi.
-Jak to możliwe? Przecież pilnuje jej jak oczka w głowie.- Rose popatrzyła na niego morderczym wzrokiem i wyszła z kuchni. Wtedy rozległo się trąbienie. Wszyscy podeszliśmy do okna, a sądząc po odgłosach Rose właśnie wychodziła na dwór. Kat wysiadła z auta z torbą Rose, a ona szybko do niej podbiegła i chyba zaczęła jej dziękować. Kat coś tam jej powiedziała, a po chwili obydwie popatrzyły na okno przez które je obserwowaliśmy. Jak na zawołanie wszyscy od niego odskoczyliśmy.
-Sprawdźcie czy dalej się tu patrzą.- Powiedział cicho Scott. Podszedłem do okna, odchyliłem trochę firankę i zobaczyłem jak Rose coś mówi a później pokazuje na nasz dom. Chyba zaproponowała jej żeby weszła, ale Kat popatrzyła na zegarek i pokręciła głową.
-Wy sobie tu stójcie, a ja pójdę się przywitać.- Podskoczyliśmy na głos Mel.
-Ja też idę!- Powiedział Matt. Po chwili już byli przed domem i szli do dziewczyn. Podeszli, Mel przedstawiła się i podała rękę Kat i zaczęli rozmawiać. Przerwał im telefon Kat. Odebrała i rozmawiała chwilę po czym podeszła wkurzona do naszych przyjaciół i się pożegnała. Wsiadła do auta i odjechała z piskiem opon.
-Dlaczego nie przyszliście się przywitać?- Zapytała Rose. W odpowiedzi wzruszyliśmy tylko ramionami i poszliśmy do salonu.



Perspektywa Kat 

Kurwa. Jak ona mnie wkurwia. Przechodzi ludzkie pojęcie. Kat zrób to.... Kat zrób tamto..... Szlag może człowieka trafić. Jakby nie mogła komuś innemu kazać go przywieść! Dobra, rozumiem że to jest mój brat, no ale ja też mam własne życie! Chciałam żyć z nią, nimi w zgodzie ale na prawdę oni mi to utrudniają. Po około 15 minutach podjechałam pod dom naszej ciotki, zaparkowałam i wyszłam. Gdy byłam w połowie drogi drzwi się otwarły i wybiegł z nich 5 letni chłopczyk, Alex. Jak tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie i wskoczył mi na ręce. A ja z moją koordynacją się wywaliłam. Masakraa.
-Cześć Katy! Nareszcie po mnie przyjechałaś! Wiesz jak fajnie spędziłem dzień? Graliśmy w gry i oglądaliśmy bajki i...
-Dobra, dobra! Spokojnie mały!- posłałam mu szczery uśmiech.
-Nie jestem mały! Jestem duży! Tęskniłem za tobą.- Mocniej się we mnie wtulił, a ja oddałam uścisk.
-Ja za tobą też, Aleczku!- Posłał mi oburzone spojrzenie, bo nie lubił jak tak na niego mówiłam i ze mnie wstał. Ja też wstałam i skierowaliśmy się do domu ciotki. Ona od razu dała mi torbą Alexa i powiedziała tylko że się śpieszy. Wzięłam brata za rękę i poszliśmy w stronę auta. Gdy już ruszałam o się odezwał:
-No to teraz mogę ci opowiedzieć co dziś i wczoraj robiłem- Zapowiada się długie pół godziny...


W końcu w domu! Nie muszę już słuchać tego małego gaduły. Chociaż jakby nie patrzeć to ja też jestem taką gadułą, ale ciii, nikt nie musi o tym wiedzieć! Może pójdę na imprezę? Jutro szkoła. No i co? Przecież nie będę tam siedzieć nie wiadomo ile. Chwilkę. Napiję się drinka i wrócę. Tak, jasne. Obiecuję! Wrócę przed 2. I pójdę jutro jak grzeczna dziewczynka do budy. Trzymam cię za słowo. A jeśli nie pójdę to możesz mi dać kopa... OMG! Czy normalne jest to że gadam ze swoją głową?! Wiesz, nie wydaje mi się. Ale wszyscy wiedzą, że ty  nie jesteś normalna. Dzięki. Zobaczmy, która godzina. 18:30. To akurat zdążę na 19! Ja nie potrzebuję nie wiadomo ile czasu na ubranie się! Jestem ładna więc nie muszę się dużo malować. I tak skromna. Nie będę z tobą rozmawiać! A może wezmę ze sobą Rose? Lepiej się poznamy i w ogóle. Świetny pomysł! Wzięłam telefon i wykręciłam numer do koleżanki. 
-Halo?-W słuchawce rozbrzmiał głos brunetki.
-Cześć Rose, tu Kat. Mam do ciebie romans.
-O co chodzi? 
-Masz może ochotę na imprezę?
-Wiesz, nie bardzo. Jutro szkoła i w ogóle środek tygodnia... Chociaż w sumie? Zgoda! Dam nauczkę moim przyjaciołom!- Powiedziała ucieszona.
-Ok. Będę po ciebie o 19. Do zobaczenia.- Zakończyłam rozmowę rozbawiona. Podeszłam do szafy i mruknęłam:
-W co by się tu ubrać?- Zaczęłam przeglądać ciuchy w garderobie i muszę stwierdzić, że niestety ale będę musiała iść na zakupy... Nienawidzę zakupów! Zdecydowałam się na mój ulubiony zestaw. Przebrałam się i zrobiłam mocniejszy makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół, rodziców na szczęście nie było. Wsiadłam do auta i pojechałam po Rose, a później pojechałyśmy pod klub Fabrick. Gdy byłyśmy już pod klubem zaparkowałam i wysiadłyśmy, cały czas rozmawiając. Skierowałyśmy się do wejścia. Rose chciała iść na koniec kolejki, ale ja nie miałam zamiaru w niej stać i pociągnęłam ją za rękę w stronę ochroniarza. Stał tam mój znajomy Mark, jeszcze ze Stanów. No co? Ma się swoje znajomości. Mark od razu nas wpuścił wywołując jęk niezadowoleni wśród ludzi którzy stali w kolejce. Rose popatrzyła na mnie zaskoczona, ale posłałam jej uśmiech i skierowałyśmy się w stronę baru. No to teraz czas się zabawić! Ale z umiarem! Jutro szkoła!  Spokojnie, pamiętam! Zamówiłyśmy po drinku, i jeszcze po jednym i jeszcze jednym, a barman cały czas podwalał się do Rose. Dla bezpieczeństwa zgodziłam się na pójście na parkiet. Na zmian tańczyłyśmy i piłyśmy. Ja na szczęście mam mocną głowę, bo Rose już po siódmy drinku ledwo stała na nogach. Gdy jakiś facet zaczął się do niej dobierać, stwierdziłam, że koniec imprezy. Wzięłam koleżankę i zaprowadziłam do auta, pomogłam jej wsiąść i zapięłam jej pasy, a później sama wsiadłam tyle, że za kierownicą. Nie raz prowadziłam po alkoholu, a teraz nawet wstawiona nie byłam. 
-Rose, tylko proszę jak będziesz rzygać to mów!- /nie mogłam pozwolić by moje autko ucierpiało. Mam ją odwieść do domu? Będziesz wtedy musiała kogoś od niej obudzić. Wiem, ale co innego mogę zrobić? Weź ją do siebie. Myślisz że to dobry pomysł? A masz inny? No nie...
-Więc jedziemy do mnie.- Jechałam naprawdę wolno, żeby tylko nie zwymiotowała i na szczęście nie zwymiotowała... Gdy zaparkowałam już pod domem pomogłam jej wysiąść i najciszej jak się dało zaprowadziła ją do mojego domu, a później do pokoju. Ściągnęłam jej sukienkę i założyłam jakąś bluzkę, a później położyłam ją u siebie w łóżku. Później sama przygotowałam się do spania i położyłam się obok niej. Jeszcze zobaczę która godzina. 01:24 eee... Nie tak źle. Nastawiłam budzik na wcześniej niż zwykle, bo wiem, że Rose nie chce się spóźnić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz